To piękne słowo zapożyczone od jednej z moich znajomych idealnie
opisuje aktualny stan, w jakim się znajduję. Ojacie! To już jutro. Ojacie!
Jeszcze tylko jedna noc we własnym łóżku. Ojacie! Wreszcie się okaże czy to
wszystko jakoś wypali. Ojacie! Wszystkie sprawy do załatwienia skreślone.
Ojacie! Pełny kalendarz kończy się na jutrzejszym dniu, później wymowna pustka.
Ojacie! Wygląda, że jestem gotowy.
Ojaciów można by jeszcze wymieniać dużo, ale najważniejsze
jest to, że jutro wyruszam. Wytoczę się z rana na wylotówkę na Warszawę i z
nadzieją wystawię kciuk.
22 kilogramy. Tyle ostatecznie waży mój plecak. Dużo. I to
dużo za dużo. Nie jest jednak łatwo spakować się na przekrój temperatur od -10
do +30⁰C. Liczę na to, że nie będę, aż tak dużo chodził z plecakiem,
szczególnie w terenach górskich. Po prostu liczę na życzliwość ludzi przy
łapaniu stopa :)
Trzymajcie kciuki!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz