Ciekawe czy ktoś by zgadł jakie jest najczęstsze pytanie
zadawane przez osoby, którym opowiadam o moich planach. Ja osobiście miałbym
kilka typów: „Którędy pojedziesz?”, „Masz przygotowaną trasę?”, „Jakie miejsca
chcesz odwiedzić?”, „Jak się będziesz przemieszczał?”. Otóż nie. Najczęstszym
pytaniem jest: „Nie boisz się?”. W dodatku zazwyczaj zadawane jest w sposób,
który wręcz nakazuje mi wizualizację wszelkich zagrożeń począwszy od zacięcia się przy goleniu, a skończywszy na zrzuceniu na mnie bomby atomowej.
Czy się boję? W tej chwili nie. Mam teraz dużo ważniejsze
dla mnie zmartwienia niż strach przed czymś, co będzie kiedyś. Wolę myśleć o
tym czy dostanę wizę na czas, czy uda mi się zaszczepić na wszystko, co
potrzebuję lub tym, że mam za ciężki plecak. Być może strach przyjdzie w czasie
mojej podróży, ale wątpię aby był on na tyle duży, żeby mnie zatrzymał. Jeśli
ktoś ma większe problemy ze strachem to polecam samotne łażenie i spanie w
górach. Po którymś „no teraz to jest na 100% niedźwiedź albo inny krwiożerczy
gad, już po mnie” uświadamiasz sobie, że jednak żyjesz dalej. Wtedy właśnie można
się też nauczyć zmieniać strach w coś co nazywam „świadomością realnego
zagrożenia”.
Z drugiej strony delikatny strach to całkiem niezła sprawa,
bo pozwala wyostrzyć wyobraźnię i zwiększyć czujność. Wiem, że będę musiał się
zmierzyć z pewnymi zagrożeniami na mojej wyprawie, ale już teraz przesiewam je
przez sito. Wszelkie duchy, wilkołaki i wampiry odpadają w przedbiegach. Na
drugim przesiewie odrzucam rzeczy, których prawdopodobieństwo jest mniejsze niż
trafienia szóstki w totka. I wreszcie na ostatnim wyrzucam zdarzenia, które
przez ludzi mądrzejszych ode mnie (czytaj tych, którzy tam już byli) zostały
uznane jako nierealne. Pomimo, że kolega kolegi słyszał o koledze, który na
milion procent ucierpiał z tego powodu. Zostają wydarzenia jak najbardziej
realne, które kiedyś komuś już się przytrafiły. No i z tymi właśnie trzeba się
zmierzyć. W zdroworozsądkowym zakresie przygotować się na nie, zebrać trochę
informacji, a w ostateczności odczuwać lekki strach przed nimi.
Także następnym razem jak mnie spotkacie to nie pytajcie o
strach tylko czy nie mam za ciężkiego plecaka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz