środa, 3 września 2014

Paniczny strach

Ciekawe czy ktoś by zgadł jakie jest najczęstsze pytanie zadawane przez osoby, którym opowiadam o moich planach. Ja osobiście miałbym kilka typów: „Którędy pojedziesz?”, „Masz przygotowaną trasę?”, „Jakie miejsca chcesz odwiedzić?”, „Jak się będziesz przemieszczał?”. Otóż nie. Najczęstszym pytaniem jest: „Nie boisz się?”. W dodatku zazwyczaj zadawane jest w sposób, który wręcz nakazuje mi wizualizację wszelkich zagrożeń począwszy od zacięcia się przy goleniu, a skończywszy na zrzuceniu na mnie bomby atomowej.

Czy się boję? W tej chwili nie. Mam teraz dużo ważniejsze dla mnie zmartwienia niż strach przed czymś, co będzie kiedyś. Wolę myśleć o tym czy dostanę wizę na czas, czy uda mi się zaszczepić na wszystko, co potrzebuję lub tym, że mam za ciężki plecak. Być może strach przyjdzie w czasie mojej podróży, ale wątpię aby był on na tyle duży, żeby mnie zatrzymał. Jeśli ktoś ma większe problemy ze strachem to polecam samotne łażenie i spanie w górach. Po którymś „no teraz to jest na 100% niedźwiedź albo inny krwiożerczy gad, już po mnie” uświadamiasz sobie, że jednak żyjesz dalej. Wtedy właśnie można się też nauczyć zmieniać strach w coś co nazywam „świadomością realnego zagrożenia”.

Z drugiej strony delikatny strach to całkiem niezła sprawa, bo pozwala wyostrzyć wyobraźnię i zwiększyć czujność. Wiem, że będę musiał się zmierzyć z pewnymi zagrożeniami na mojej wyprawie, ale już teraz przesiewam je przez sito. Wszelkie duchy, wilkołaki i wampiry odpadają w przedbiegach. Na drugim przesiewie odrzucam rzeczy, których prawdopodobieństwo jest mniejsze niż trafienia szóstki w totka. I wreszcie na ostatnim wyrzucam zdarzenia, które przez ludzi mądrzejszych ode mnie (czytaj tych, którzy tam już byli) zostały uznane jako nierealne. Pomimo, że kolega kolegi słyszał o koledze, który na milion procent ucierpiał z tego powodu. Zostają wydarzenia jak najbardziej realne, które kiedyś komuś już się przytrafiły. No i z tymi właśnie trzeba się zmierzyć. W zdroworozsądkowym zakresie przygotować się na nie, zebrać trochę informacji, a w ostateczności odczuwać lekki strach przed nimi.

Także następnym razem jak mnie spotkacie to nie pytajcie o strach tylko czy nie mam za ciężkiego plecaka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz