Pierwszy post na blogu to chyba coś wielkiego. Może trzeba
by wrzucić jakiś esej godny Pulitzera? Czeka Was pierwsze, ale pewnie bynajmniej nie ostatnie rozczarowanie. Nie spodziewajcie się tu takich rzeczy,
w końcu jestem tylko skromnym inżynierem bez większych talentów
polonistycznych. Będę zaczynał wypowiedzi od „więc”, będę pisał zbyt złożone zdania
i nie będę stawiał przecinków tam, gdzie trzeba. Trudno. Życie.
Na początek małe przemyślenia na temat planowania wszelkich
podróży, bo w końcu od tego wszystko się zaczyna, również podróż, która jest
przede mną. Ktokolwiek kiedyś planował jakąś większą wyprawę wie, że do pewnego
etapu nie chce się o niej za dużo mówić. Nieważne czy jest to wyjazd na drugi
koniec świata czy wypad na jeden dzień w góry. Niektórzy nazywają to
"czajeniem się", "kitraniem" lub "robieniem wielkiej
tajemnicy", ale jest to po prostu zwykła obawa że plany zakończą się
wielką klapą. Wszyscy wtedy będą wypytywać czemu, dlaczego i z jakiego powodu (pytania
w kolejności dowolnej, często wymawiane jako jedno słowo). Lepiej więc czasem powiedzieć o czymś dopiero, kiedy
jest to przynajmniej względnie pewne.
Dla mnie jest jeszcze drugi powód trzymania planów w umiarkowanej tajemnicy. Otóż gdy myśl o jakiejś wyprawie pojawi się w mojej głowie
początkowo jest bardzo nieśmiała. Tli się delikatnie pod czaszką, dopóki jej
nie rozdmucham i oznajmię: „Tak, jestem w stanie to zrobić!”. Zanim jednak to
nastąpi zawsze mam ogromną obawę, iż ktoś komu powiem o moich planach
przedstawi mi rzetelne i niepodważalne argumenty, że nie da się tego zrobić,
jest to nieodpowiedzialne lub po prostu głupie. Tym samym zasieje we mnie ziarenko
niepokoju, które może się zakorzenić i stłamsić jeszcze wątłą roślinkę o nazwie
„szalony pomysł”. Wolę więc trzymać to we własnej głowie dopóki nie będę pewny,
że jest to osiągalne i zrobię to pomimo „głosów rozsądku”. Oczywiście jest
kilka osób, którym chętnie zdradzam plany na samym początku, bo po prostu wiem,
że nie tylko nie zgaszą mojego zapału, ale rozdmuchają go do granic możliwości.
W przypadku obecnych planów ten początkowy etap już minął,
czego najlepszym dowodem jest ten blog :)
Dzięki, cześć, pierwszy post za mną.
:)
OdpowiedzUsuń